Inflacja w USA (i nie tylko)

W USA tamtejszy bank centralny (Fed) znacząco poluzował politykę pieniężną w obliczu pandemii COVID-19. Dodatkowy pieniądz, inaczej niż po kryzysie z 2008 roku, popłynął szerokim strumieniem już nie tylko do banków, ale i ludności oraz firm. W efekcie agregat M2 wzrasta w USA gwałtownie od 2020 roku. Ale i wcześniej rósł, choć może nie tak szybko. Pamiętajmy: wzrost podaży pieniądza szybszy niż wzrost PKB zawsze przełoży się na wzrost cen. Może z opóźnieniem, może jest to korygowane zmianami szybkości obiegu pieniądza, ale w długim okresie nie ma innej możliwości. Ci, którzy są innego zdania, prędzej czy później będą musieli pogodzić się z faktami. Dodatkowy problem jest taki, że proces ten nie jest liniowy. Skoki inflacji, podobnie jak kursu walutowego, pojawiają się nagle, choć trudno powiedzieć, że zupełnie niespodziewanie. Komentatorzy zauważają, że kiedyś szef Fed by wyszedł i powiedział, że inflacja jest zła i zaraz zostanie zwalczona. Obecnie uspakaja się wszystkich, że nie ma się czym przejmować, bo inflacja minie. Kiedyś Fed by się nie wahał i podnosił stopy procentowe. Dziś się boi. I rozciąga okres (choć go nadal nie określa!), w którym inflacja ma powrócić do pożądanych 2% (swoją drogą, czemu aż tak dużo?). Podobnie zrobił EBC, który ustanowił niedawno symetryczny poziom celu inflacyjnego na poziomie 2% (jeszcze niedawno miało być blisko, ale poniżej 2%). Wszystko to rozwadnia politykę banków centralnych, co – jak pokazuje historia – zemści się i będzie wymagało silniejszego zacieśniania tej polityki w porównaniu z sytuacją, gdyby reagowano na czas. Kiedy Fed wreszcie podniesie stopy procentowe, rząd USA zmierzy się z rosnącymi kosztami obsługi długu (dziś wynosi on ok. 125% PKB) i potencjalną trudnością z jego rolowaniem, bo znacząca część tego zadłużenia ma charakter krótkoterminowy. W październiku 2021 wzrost cen w USA wyniósł 6,2% rok do roku.

Wkrótce młodsi zobaczą, jakie negatywne skutki ma inflacja. Starsi albo zapomnieli co było w latach 70. i na początku 80., albo nie mają mocy decyzyjnej, niestety…