Jak osoby mnie znające mogą się domyślać, nie jestem zwolennikiem MMT, ale staram się nie pomijać żadnych poglądów. Można natomiast je krytykować przedstawiając argumenty. Mój stosunek do "pieniędzy z helikoptera" wyraziłem tutaj. Właśnie czytam (marzec 2019), że Kenneth Rogoff też jest przeciw:-)
Wydaje mi się, że (niekiedy skrajnie) odmienne spojrzenie na pieniądz w różnych nurtach ekonomii wynika m.in. z przywiązywania różnego znaczenia do poszczególnych funkcji pieniądza.
Jedne nurty koncentrują się na funkcji cyrkulacji: pieniądz jest przyjmowany za sprzedane towary i usługi, po czym jest (w miarę szybko) wydawany. Inflacja kilku, może nawet kilkunastu procent rocznie, nie jest problemem. Jeśli z jakichś powodów ktoś złośliwie oszczędza, to najlepiej będzie, jak inne podmioty wydadzą nowe (stworzone dzięki kredytowi na przykład) pieniądze za niego, zamiast wykorzystać je za jego zgodą i za to zapłacić (albo zapewnić oszczędzającym udziały w zyskach - tu jest nawiasem mówiąc miejsce dla finansów islamskich). Wielkość popytu jest fetyszyzowana.
Inne nurty podkreślają funkcję tezauryzacyjną pieniądza. Utrzymanie siły nabywczej pieniądza jest czymś oczywistym, zwłaszcza jeśli jego podaż ma być ograniczona. Zwiększanie ilości pieniądza w obiegu nie zwiększa bogactwa. Deflacja nie jest tragedią.
Proszę czytać, czytać, czytać i krytycznie podchodzić do różnych poglądów.